Perła ze szmateksu, czyli o odrzuceniu
Może nie każdy ale wiele osób przynajmniej raz w swoim życiu odwiedziło szmateks. Pytanie, czy w szmateksie można znaleźć perły? I nie chodzi mi o takie perły wytwarzane przez małże, ale o piękne ubrania, sukienki, które komuś wpadną w oko, dla kogo mogą stać się cenne.
Żyjemy w czasach, kiedy dużo ubrań teraz się wyrzuca. Kiedyś się tyle nie produkowało, ubrań było mniej a większość była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Było więcej rodzin wielodzietnych, gdzie ciuchy przechodziły z babci na mamę, z mamy na córkę, czy ze starszego rodzeństwa na młodsze. Nawet sama czasami dostałam jakieś ciuchy po mojej mamie, czy cioci, które były na nie za małe, a ja z kolei czasami przekazałam jakieś moje ciuchy, z których wyrosłam, młodszym kuzynkom. Teraz jednak wiele ubrań się marnuje, szmateksów pojawia się coraz więcej i więcej, a rodzin wielodzietnych jest mniej.
Jednak w takim szmateksie też można znaleźć perłę. Perłę, którą ktoś odrzucił, bo przestała mu się podobać, bo się pobrudziła, zniszczyła, ale jak ktoś upatrzy sobie taką perłę, to może nadać jej nową wartość.
Podobnie jest z człowiekiem (chociaż nie chcę tutaj porównywać człowieka do ubrania), bo przecież panie lekkich obyczajów, czy prostytutki też kiedyś nazywano obraźliwie „szmatami”. Tak też się mówi na ubrania (szmatki, łaszki, ciuszki) albo na ścierki.
Ja też mogę o sobie powiedzieć, że jestem perłą ze szmateksu. Dlaczego? Bo kiedyś żyłam w grzechach nieczystości, ubrudziłam się, zostałam odrzucona, jak taki niepotrzebny ciuch, potraktowana jak rzecz, jak coś, co można tylko używać. I znalazł się ktoś, kto mnie wypatrzył, ujrzał we mnie perłę, nadał mi nową wartość. Zobaczył we mnie coś, czego ja sama wcześniej nie widziałam albo nie umiałam dostrzec.
Nie wiem, może te słowa, które tutaj napisałam są zbyt odważne, szczere, może przesadziłam, ale takie porównanie mi przyszło na myśl. Pan Jezus dostrzega w kimś taką perłę, odnawia, wybiela w swojej krwi, oczyszcza (jak jest pobrudzony), zszywa, ceruje (jak jest podziurawiony), nadaje człowiekowi nową wartość. Idzie sobie do takiego szmateksu, do grona ludzi odrzuconych, zniszczonych, wewnętrznie poranionych przez życie, przez innych ludzi, odnawia, aż zaczynamy błyszczeć, jak prawdziwe perły. I mam nadzieję, że kiedyś Pan Jezus wszystkie te perły zbierze, wybielone w Jego krwi tak, że ludzie staną się nowi, zupełnie inni, czyści, nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim wewnętrznie, w sercu.
Bo ON nigdy nie odrzuca.
I chociaż Ciebie wielokrotnie ktoś odrzucił, może koledzy, koleżanki z pracy, ludzie ze wspólnoty, własna mama, ojciec, rodzeństwo, przyjaciele, spowiednik, były chłopak, była dziewczyna, mąż, żona, dzieci itd. On nigdy Cię nie odrzucił i nigdy nie odrzuca. Bo w tym odrzuceniu jesteś podobny do Niego samego, bo On sam został odrzucony. Jego nie chcieli nawet wtedy, kiedy był niegroźnym niemowlęciem. Później wielokrotnie próbowali go przepędzać, a nawet zabić. On wie, co to znaczy być odrzuconym i niechcianym. I być odrzuconym, to znaczy być podobnym do Niego, do samego Boga.
On mnie nie odrzuca, chociaż sama doznawałam odrzucenia, czy to z powodu poglądów, wartości, w które wierzę, czy z powodu odmiennego zdania, bo nie chciałam się dopasować do tłumu itd. On dostrzegł mnie w miejscu, gdzie inni mnie odrzucili, gdzie nawet sama siebie odrzuciłam. On nie odrzuca mnie nawet wtedy, kiedy ja odrzucam samą siebie. Tylko jak to sobie ostatnio uświadomiłam, odrzucając samą siebie, z moją własną historią, uczuciami, charakterem, problemami, tak naprawdę odrzucam też i Jego. Bo On jest we mnie, a ja w Nim. Bo On żyje w człowieku, a człowiek żyje w Nim. I odrzucając siebie, odrzucam też i Jego. Robię Mu krzywdę i przy okazji też robię sobie krzywdę. Dlatego nieważne jest, co inni myślą, czy mówią o mnie. Najważniejsze jest co On o mnie myśli, co ja sama myślę o sobie. Nawet jeśli wszyscy mieliby mnie odrzucić, On mnie nie odrzuci, a Ja nie chcę odrzucać Jego i siebie w Nim. Bo tylko w Nim mam swoją wartość. Dla Niego jestem cenna i wartościowa. Tak jak perła.
- Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. (Mt 13, 46)
- Albowiem przywrócę ci zdrowie i z ran ciebie uleczę – wyrocznia Pana – gdyż nazywają cię Odrzuconą, Syjonie, o którą się nikt nie troszczy. (Jr 30, 17)
- Choćby ojciec i matka mnie opuścili, Pan jednak mnie przygarnie.(Ps 27,10)
- Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę.(Hbr 13,5)
- Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. (Iz 49, 15)
Wrócę jeszcze do ubrań. Kiedyś były one robione z pasją, z miłością, kobiety wkładały (może mężczyźni też, nie wiem, jakoś kojarzy mi się, że to domena głównie kobiet) mnóstwo pracy w haftowanie, szycie, dzierganie, robiły na drutach. Teraz jedynie babcie, a czasami też nasze mamy pamiętają, jak się to robi. Zdarzają się też pasjonaci, którzy są tym zafascynowani, lubią to robić lub traktują to jako swoje hobby. Wiele ubrań kupuje się w sieciówkach, za grosze, a kiedy są jakieś lepsze ubrania, czy też lepszej jakości, wytwarzane przez prywatnych właścicieli, to są bardzo drogie. Większość ubrań jest robionych hurtowo, żeby dla każdego mogło wystarczyć, aby było się modnym, wyglądało się, czy nosiło się to, co inne gwiazdy, modelki z magazynów albo plakatów reklamowych. Pytanie czy takie ubranie jest perłą? Perła jest piękna, wyjątkowa, niepowtarzalna. Nie-powtarzalna, czyli się nie powtarza. Zupełnie jak człowiek. Żaden się nie powtarza, bo każdy z nas jest inny. A ubranie które mam ja może nosić 10 innych dziewczyn w Polsce, czy na świecie i rzadko trafić na taką perłę, która się nie będzie powtarzać.
Dla Pana Jezusa ja jestem taką perłą. Taką perłą jest każdy mężczyzna i każda kobieta.
I nawet ubranie, czy nowe, czy używane, jeżeli jest robione z miłością, jeżeli kupione z miłości, podarowane z miłości drugiej osobie może nabrać wartości, może stać się perłą.
Tak jak tunika Pana Jezusa, która została Mu podarowana przez Maryję, utkana przez nią, jest czymś wartościowym. Dlatego, że była zrobiona z miłością, dla Niego, z miłości matki do syna. Bo to miłość nadaje wartość.
Dlatego każdy gest, każda praca, jeżeli jest robiona z miłości, ma znaczenie.
Jak pisała św. Tereska od Dzieciątka Jezus, że nawet : „Podniesienie szpilki z powodu miłości może kogoś nawrócić”.
Bo to miłość nadaje każdej rzeczy wartość, a nie pieniądze, które są na nią wydane.
Tak samo miłość nadaje wartości człowiekowi.
A skoro zostaliśmy stworzeni z miłości i przeznaczeni do miłości to jesteśmy wartościowi, cenni, piękni, jak perły. Nawet jeżeli na chwilę trafiliśmy do szmateksu.