O porównywaniu się
Ostatnio przez pewne cierpienia naszły mnie różne przemyślenia i tak oto powstał ten artykuł.
Im człowiek wrażliwszy, tym więcej rzeczy go dotyka, rani. Ja wiele ran wyniosłam z domu, a jedną z nich było to, że byłam porównywana. Moja mam wiele razy pytała się mnie, czemu nie mogę być taka, jak moje koleżanki, albo córki jej koleżanek? Czemu nie jestem taka, siaka lub owaka? A ja, mimo szczerych chęci, nie umiałam być inna, buntowałam się, bo chciałam być sobą i chciałam być chciana, zaakceptowana i przyjęta z miłością taka jaka jestem.
Każde dziecko cierpi, kiedy słyszy od rodziców, że nie jest dobre, wartościowe, odpowiednie, a pozostali są. Rodzice pytają się: czemu nie możesz mieć tak dobrych ocen, jak ten lub tamten? Czemu nie możesz być taki pilny? Dlaczego nie możesz być taka jak ona, taki jak on? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: Bo nie jestem nią/nim.
Każde dziecko jest sobą i pragnie być sobą, czyli takim, jakim stworzył je Pan Bóg. A raczej każde dziecko pragnie dojrzewać do lepszej wersji siebie, ale potrzebuje najpierw dowiedzieć się, co to znaczy być sobą. Potrzebuje dowiedzieć się kim jest, skąd pochodzi, jaki jest jego cel, przeznaczenie, sens jego życia. Od kogo ma się tego dowiedzieć, jeżeli nie od rodziców? Porównywanie dziecka do innych sprawia mu ból, czyni krzywdę, powoduje, że mały człowiek nie jest w stanie poznać swojej własnej tożsamości, odnaleźć siebie samego, swojej niepowtarzalności i godności. A tym samym nie może być sobą. Jak ma się kiedyś wyrzekać siebie samego, uczyć miłości, jeżeli nikt mu tej miłości nie przekazał? Nikt go tej miłości nie nauczył? Nikt go takiego nie pokochał?
Nieporozumieniem jest również to, kiedy patrzy się na dziecko i wymienia, jakie cechy lub talenty odziedziczyło po rodzicach, np. oczy po mamie, włosy po tacie, pięknie maluje – znów po mamie, taki wysportowany – po tacie. Każde dziecko jest wyjątkowe i tak chce być traktowane, wyjątkowo i niepowtarzalnie. Nie chce być do nikogo przyrównywane, ani do rodziców, ani do dziadków, do nikogo.
Stworzył je Pan Bóg i On jest jego pierwszym, i najważniejszym rodzicem. Mama i tata są po Panu Bogu, oni przekazali mu życie, jakieś geny, ale nie obdarzyli go talentami oraz zdolnościami. Nie obdarowali go nimi. Wystarczy spojrzeć na rodzeństwo, jak często może różnić się od siebie brat od siostry, brat od brata, siostra od siostry itd. Skoro nie ma dwóch takich samych liści, czy płatków śniegu, to co dopiero ludzi. Pan Bóg dba o to, aby każdy z nas był jedyny, niepowtarzalny i raz za na zawsze trzeba to sobie zapamiętać, że drugiej osoby, takiej jak ja czy ty, nigdy nie było i nie będzie.
Wracając do tematu. Kobiety mają chyba największą tendencję do porównywania się, u mężczyzn porównywanie się również następuje, ale bardziej pod nazwą rywalizacji, jednak kobiety są w tym mistrzyniami. Patrzymy na inne dziewczyny, na ich sukienki, włosy, oczy, wygląd i myślimy sobie – o ta jest ładniejsza ode mnie, ta zgrabniejsza, ta tak pięknie się modli, śpiewa, albo ma lepszą relację z Panem Bogiem.
Ja też ostatnio wpadłam w pułapkę porównywania się. Najważniejsza się stała dla mnie opinia ludzka, a opinia Pana Boga zeszła na drugi plan. Ważniejsza stała się opinia osób, na których mi zależało, niż opinia kogoś, na kim powinno mi zależeć najmocniej, bo przecież On mnie stworzył, utkał w łonie mojej mamy, On zna każdy mój upadek, moje zwycięstwo. Wie, ile mam włosów na głowie, wie kiedy się kładę spać, kiedy wstaję, troszczy się o wszystko w moim życiu, traktuje mnie wyjątkowo. A każda kobieta pragnie być traktowana wyjątkowo, niepowtarzalnie, jakby była jedyna na świecie. Pan Bóg może zaspokoić to największe pragnienie – bycia jedyną w swoim rodzaju, jedyną na świecie dla ukochanego mężczyzny. Tak Pan Bóg traktuje każdą i każdego z nas, jakbyśmy byli jedyni w świecie, i wyłącznie ON może pomóc nam odkryć naszą własną tożsamość, oryginalność, niepowtarzalność, wyjątkowość.
Porównywanie się może też prowadzić do innych grzechów, na przykład do zazdrości, a zazdrość może doprowadzić do wielu przykrych zdarzeń. Wystarczy spojrzeć na biblijne przykłady:
Kain i Abel – jeden zazdrosny o drugiego, bo tamten miał lepszą ofiarę dla Pana Boga. Abel nie uważał się za lepszego, a chciał jedynie z miłości do Pana Boga ofiarować mu to, co najlepsze. A Kain z zazdrości o brata popełnił najgorszą zbrodnię. Stwierdził, że Pan Bóg uważa go za mniej wartościowego, bo odrzucił jego ofiarę, a to nie była prawda. Pan Bóg nikogo nie porównuje, nie ocenia. Przyjął ofiarę Abla, ponieważ była mu bardziej miła, ponieważ była darem z miłości.
Kolejny przykład – Lea i Rachela – Rachela zazdrosna o to, że Lea mogła mieć dzieci, a ona nie mogła zajść w ciążę. Lea nigdy nie była zazdrosna o Rachelę, chociaż jej siostra była ładniejsza (podobno), lecz najważniejsza stała się dla niej relacja z Panem Bogiem, z jej Stwórcą, bo w Jego oczach widziała swoje piękno, a nie w oczach ludzi. Jakub, mąż Racheli skupiony był, niestety, głównie na urodzie, dlatego Rachela była dla niego najpiękniejsza, najlepsza, była jego wybranką. Dopiero po czasie docenił piękno duchowe swojej pierwszej żony (przez podstęp teścia jego żoną najpierw została Lea).
Oczywiście przykro jej było, że mąż ją odrzuca. Zresztą której kobiecie nie byłoby źle z tą świadomością, że jest odrzucana przez męża, że mąż jest z nią tylko ze względu na przysięgę, ale wiedziała, że Pan Bóg jej nigdy nie odrzuci, że patrzy na nią inaczej, że w Jego oczach ma nieskończoną wartość i godność, i dla Niego jest najpiękniejsza. Lea, choć próbowała szukać miłości i wartości u boku męża, tam jej nie znalazła, nawet ze względu na ilość dzieci, które urodziła (obie siostry w ten sposób rywalizowały o miłość ukochanego mężczyzny). Dopiero wtedy, kiedy odnalazła swoją wartość w Panu Bogu, w Jego oczach, jej spojrzenie mogło zabłysnąć nowym blaskiem, przestało być smutne.
Muszę zacytować tutaj fragment, który niedawno mnie zachwycił. Fragment z książki pt. ”Zraniony pasterz”, który przedstawia dialog Jezusa z osobą poranioną:
– „Spójrz mi głęboko w oczy – powiedział Jezus. Widziałem się w nich jak w zwierciadle. To prawda, że byłem piękny. Piękne dziecko, które wie, że jest kochane. Kochane takie, jakie jest. Nie mimo ułomności, ale dla nich.
Wystarczył jeden pocałunek Jego oczu.
– Teraz, gdy tylko ktoś cię zobaczy, pozbędzie się smutku. Jego wzrok zdawał się widzieć każde dziecko w
przyszłości i – kto wie? – być może dla każdego z nich tę przyszłość rodził.
Wystarczyło, by napotkały Jego spojrzenie, a ich małe twarze rozjaśniał uśmiech. Było to tyle warte, co wszystkie dobranoc świata. Miał prawdziwy dar wywoływania uśmiechu w wygasłych oczach, tak jak się zapala świecę.”
To daje największe szczęście, przeglądanie się w oczach Boga, a nie ludzkich. Oczach, które nie oceniają, nie krytykują, nie poniżają, nie porównują, które widzą mnie piękniejszą, niż jestem i piękniejszą, niż sama mogę się stać. W oczach, które widzą moją przyszłość, patrzą na nią z nadzieją. Przyszłość, której sama jeszcze nie znam, ale ufam, że będzie piękna.
Bo tak też powinno się patrzeć na każdego człowieka, na każde dziecko, na swojego męża, żonę, osobę, którą się kocha. Z nadzieją, że może teraz rozrabia, grzeszy, buntuje się, ale w przyszłości będzie kimś piękniejszym. Kimś, kogo może nie potrafimy teraz widzieć, bo jesteśmy zbyt krótkowzroczni, ale Pan Bóg widzi więcej, niż my.
Popatrzeć, jak na takie ziarenko, roślinkę, która odpowiednio podlewana, nawożona, otoczona troskliwą opieką i miłością rozwinie się i będzie z niej piękny kwiat, zaświeci własnym blaskiem. A ile jest ludzi na świecie, tyle jest odblasków Pana Boga, tyle kolorów i odcieni, a każdy z nich jest inny, wyjątkowy. Każdy chce odnaleźć swoje wyjątkowe światło, własny odblask Pana Boga, którym będzie świecić i nieść to światło dalej.
Bo nikt nie ma takiej relacji jaką mam ja, czy ty z Panem Bogiem. Nikt nie ma takiej samej relacji, bo każdy ma inną, wyjątkową. Możesz wiedzieć o Nim coś, czego nie wie nikt inny. On dzieli się z tobą swoimi tajemnicami, sekretami. Możesz mieć tajemnice z Panem Bogiem, ze swoim Stwórcą, o których wiesz tylko ty i On, nikt inny.
Dlatego nigdy się nie porównuj. On nigdy ciebie nie porównuje, więc sam / sama też się nie porównuj. Nie szukaj wartości w oczach innych, szukaj wartości w Jego oczach i w Jego spojrzeniu. Bo największą wartość możesz znaleźć tylko w oczach kogoś, kto cię stworzył i wie, do czego jesteś przeznaczony.
Jak to powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II: On „wie, co w człowieku się kryje, zna jego słabość, ale zna też nade wszystko jego godność. Człowiekowi koniecznie potrzebne jest to miłujące spojrzenie. Jest mu potrzebna świadomość, że jest miłowany, że jest miłowany odwiecznie i wybrany odwiecznie – a równocześnie ta odwieczna miłość Bożego wybrania towarzyszy mu w ciągu całego życia jako miłujące spojrzenie Chrystusa.”
I takiego spojrzenia miłości Wam i sobie życzę. Spojrzenia, które patrzy dalej, głębiej, szerzej. Widzi człowieka piękniejszym i kocha nie mimo ułomności, ale dla nich. Amen.