Oderwij swoje serce od rzeczy stworzonych
Serce nasze podobne jest do ogrodu, w którym ciągle wzrastają chwasty i nieustannie trzeba mieć motykę w ręku, czyli umartwiać się w każdej chwili, aby ogród serca natychmiast oczyszczać, bo inaczej zarósłby gęstwiną krzaków i cierni.
„Zwyciężaj samego siebie” – powtarzał nieustannie św. Ignacy Loyola swoim zakonnikom i te słowa były przedmiotem jego codziennych nauk. „Spomiędzy osób modlitwie się oddających -mawiał tenże święty – niewiele do świątobliwości dochodzi, bo niewiele z nich stara się o to, aby zwyciężały siebie.
Na sto osób znajdzie się więcej niż dziewięćdziesiąt, które postępują według swego zdania i woli”.
Dlatego ten święty więcej cenił jeden akt umartwienia własnej woli niż kilka godzin na modlitwie spędzonych wśród obfitości pociech i słodyczy ducha.
„Modlitwa wprowadza do serca miłość Bożą – mawiał św. Franciszek Borgiasz – ale umartwienie przysposabia tej miłości miejsce, wyrzucając wszystko, co jej wejść przeszkadza. Gdyby ktoś chciał czerpać wodę naczyniem pełnym ziemi, powinien najpierw wysypać ziemię, bo inaczej nie zaczerpnie wody”. O. Baltazar Alvarez napisał: „Modlitwa bez umartwienia złudzeniem jest i niedługo potrwa”. Św. Ignacy mawiał jeszcze, że „dusza umartwiona ściślej się z Bogiem jednoczy w jednym kwadransie modlitwy niż w kilku godzinach taka, która się nie ćwiczy w umartwieniu”.
Dusza, która biedzi się i męczy, bo jej się zdaje, że nie może znaleźć Pana Boga i z nim się zjednoczyć, niech rozważa słowa św. Teresy: „Oderwij serce swoje od stworzeń, a znajdziesz Boga”.
Chcąc Boga znaleźć, trzeba Go najpierw poznać. Dusza do świata przywiązana nie może Go poznać.
Tak jak promień słońca nie może się przedrzeć przez kryształowe naczynie napełnione piaskiem i ziemią, tak promień jasności Bożej nie może się dostać do duszy zajętej światem, przyjemnościami lub pragnącej bogactwa i próżnej chwały.
Kto chce znać i widzieć Boga tak, jak Go na tej ziemi mogą widzieć serca czyste, niech przede wszystkim pozbędzie się uczuć i przywiązań światowych.
Tę samą radę daje Pismo św.: Gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu (Mt 6, 6).
A zatem kto chce mieć z Bogiem słodkie obcowanie, powinien zamknąć drzwi swego serca wszystkim przywiązaniom światowym.
Na co się bowiem przyda samotność zewnętrzna, jeżeli duch nie jest samotny? Na co się przyda mieszkanie na pustyni, jeżeli serce jest zajęte światem?
„Dusza od świata oderwana -mówi św. Piotr Chryzolog – wszędzie znajdzie sobie pustynię, nawet na ulicy, wśród najliczniejszego tłumu ludzi”.
Na co się przyda spędzanie długich godzin w kościele lub w celi, jeżeli serce jest pełne ludzkich przywiązań i uczuć, które zgiełk w nim wywołują i nie pozwalają usłyszeć głosu Bożego. Pan Jezus tak się raz odezwał do św. Teresy:
„Do wielu dusz pragnąłbym przemówić, ale świat tak ich serce zajmuje i zagłusza, że głosu mojego nie mogą zrozumieć”.
Na czym polega samotność serca?
Pierwszym jej warunkiem jest, aby wyrzucić z serca wszelkie przywiązania, których Bóg nie jest przedmiotem i celem, i starać się czynić wszystko jedynie z chęci podobania się Bogu.
Powtarzaj za Dawidem: Kogo prócz Ciebie mam w niebie? Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia (Ps 73, 25).
Samotność serca polega na tym, aby dusza z całą prawdą mogła powiedzieć: „Bóg mój i wszystko, niczego nie pragnę, tylko Boga samego!”.
To samo znaczą słowa Jeremiasza: Niech siedzi samotny w milczeniu (Lm 3,28). To znaczy, że dusza prawdziwie osamotniona, która oderwie serce od wszelkich ziemskich spraw, zjednoczy się z Bogiem przez pobożne pragnienia, akty ofiary, poddania się i miłości.
Kardynał Petrucci, mówiąc o sercu pełnym miłości Bożej w swoich pobożnych pieśniach, twierdzi, że takiego serca świat cały napełnić nie zdoła.
Niechże dusza pragnąca dążyć do doskonałości lęka się najmniejszego przywiązania do jakiejkolwiek rzeczy, aby ją to nie oddaliło od Boga, a nawet nie stało się przyczyną zguby wiecznej.
„Gubi samego siebie, kto goni za rzeczą zgubną” – mówi słusznie św. Teresa. Chociaż ta święta nigdy nie popełniła grzechu ciężkiego, to Pan Bóg pokazał jej w piekle miejsce, które miało być dla niej przygotowane, gdyby nie zwalczyła zbyt życzliwego przywiązania ku jednemu ze swoich krewnych, chociaż w tym uczuciu nic występnego nie było.
Kiedy ptak jest wolny, zaraz wzlatuje w niebo, ale gdy zostaje uwiązany, chociażby na nitce, musi skakać przy ziemi tak samo jak brzydka żaba. Podobnie też dusza wybrana, wolna od przywiązań ziemskich, może swobodnie wzbić się do Boga.
Jeżeli jednak tylko da się czymkolwiek uwikłać, nie uda się jej oderwać od ziemi i coraz bardziej oddalając się od Boga, w końcu zupełnie Go utraci.