Boże mój Boże czemuś mnie opuścił…
Z dnia 5 kwietnia 2020
0

Kiedyś bałam się tych słów… Bardzo się bałam. Nie rozumiałam jak Jezus mógł tak powiedzieć… I trochę je zawsze pomijałam w Wielkim Poście. Zresztą nie tylko wtedy.
Bo każdy w głębi serca lęka się tych słów. Boimy się krzyża. Przeraża nas cierpienie, samotność i bezradność.
Do czasu.
Mój lęk przed tymi Słowami minął w chwili, gdy… sama zaczęłam je wypowiadać. Gdy przez kilka miesięcy stały się koszmarnym hymnem mojego serca. To chwile, w których już nie masz siły dalej iść. To chwile, w których łamią się marzenia i znika nadzieja. To chwile, w których czujesz się samotny, nierozumiany i tak bardzo bezradny. To chwile, w których noc wydaje się być wieczna, a poranek nieosiągalny. To chwile, w których modlitwa wydaje się próżnią, a smutek najbliższym towarzyszem. To chwile, w których życie jest tak bardzo niesprawiedliwe. To chwile, w których czujesz się, jakby opuścił Cię sam Bóg. Tak, ten dobry i miłosierny Bóg.
To straszne chwile, tak.
Ale jeśli nie uciekniesz spod krzyża, jeśli wytrwasz w tej bezradności, jeśli podniesiesz oczy ku górze, jeśli wyjdziesz z grobu swojego zwątpienia i lęku… stanie się coś niesamowitego!
Coś, czego nie da Ci nic, ani nikt na tym świecie. Coś, czego nie kupisz za żadne pieniądze i nie nauczysz się na żadnym kursie motywacyjnym.
Nowe serce.
I miłość, w której nie ma lęku.
Bo krzyż nie jest KOŃCEM!…
Wpis pochodzi z bloga Obdarowana
- Reklama -