Miłość nigdy nie ustaje.
Z dnia 2 listopada 2020
0

Są takie pożegnania, które zaskakują i przecinają serce na pół.
Są takie miejsca, których nigdy nie zapomnimy. Wracamy do nich we wspomnieniach, by jeszcze raz przeżyć ich piękno.
Są też ludzie, których nie zapomnimy. Będą żyć w nas wiecznie. To ci, którzy odeszli na zawsze. To mój kochany dziadziuś, dla którego zawsze byłam najwspanialszą Justysią.
Ale to też ci, którzy, choć żyją, już nie powrócą. Być może nasze drogi się rozeszły, być może to właśnie ja zdecydowałam o odejściu. Być może to ktoś postanowił już nie wrócić. Być może tak miało być. A może wcale nie.
Wracamy do tych osób we wspomnieniach. Wracamy, by jeszcze raz zobaczyć ich twarz. By usłyszeć ich głos. Wracamy, by przytulić się do nich. By znowu przez chwilę tylko z nimi pobyć…
Śpiewamy razem z Tomkiem Makowieckim:
„te chwile… w pamięci mieć jak zdjęcie… „
Wracamy, choć być może nigdy nie chcieliśmy już wrócić. Zaczynamy żałować, że tyle straciliśmy. Że nie byliśmy do końca szczerzy. Głupia duma, egoizm, niedomówienia. Nade wszystko brak miłości. Wyimaginowany strach i nieumiejętność kochania oraz okazywania uczuć. Lęk i ucieczka.
I już jest za późno. 

Może wtedy zaczynamy naprawdę kochać?
Cisza. Smutek. I tęsknota. Czasem pojawia się zupełnie nieoczekiwanie. Nieodłączna towarzyszka tych, którzy stracili kogoś ważnego. Stajemy twarzą w twarz z pustym miejscem w naszym sercu. Rana, niczym sztylet, który zdaje się fizycznie przenikać całe ciało.
Jak żyć bez Ciebie?
C.S. Lewis tak pisał po śmierci swojej ukochanej żony:
„A potem nagle, jak ostre ukłucie, wraca wspomnienie i cały rozsądek znika. Jej głos jest nadal żywy. Głos zapamiętany – który w każdej chwili może sprawić, że rozpłaczę się jak dziecko”
Czyste łzy. Tak często nierozumiane przez innych. Sny, które potęgują tęsknotę. Im większa miłość, tym większe cierpienie.
Nauczyłam się żyć bez Ciebie. Nauczyłam się żyć z tęsknotą, która nie niszczy, lecz prowadzi mnie na drugi brzeg.
Na dnie serca spotykam Tego, Który sam płakał nad stratą przyjaciela. Nie wstydził się swoich łez. Jezus – Jedyny rozumie ten ból, nie ocenia, niczego nie każe przyspieszać, po prostu Jest…obok. Płacze, smuci się i wspomina razem ze mną. Uczy mnie akceptować rzeczywistość i bezgranicznie ufać wbrew wszelkiej nadziei.
Uczy mnie tęsknić za kimś ważnym i cicho szepcze, by pozwolić mu zostać, ale tylko w specjalnym zakątku mego serca.
Pokazuje mi, że nie da się o kimś zapomnieć. Ale da się na nowo uśmiechać. Uczy mnie iść dalej, z wiarą, nadzieją i radością, że dziś nadchodzi nowe. Że w bezsensie jest wielki sens.
Że nie muszę nic rozumieć. Wystarczy kochać.
I ufać w dobry, a nawet pełen cudów, plan Najwyższego.
Bo „Gdy Pan odmienił los Syjonu, byliśmy jak we śnie…” Ps 126, 1
I przytula mnie.
Tak jak ja przytulam w sercu tych, za którymi tęsknię.
Bo miłość nigdy nie ustaje.
- Reklama -