Nasze imię jest bardzo ważne
Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają. Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, który spadł z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednakże nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10,1-9.17-20).
Wybrałem ten fragment Ewangelii św. Łukasza, gdzie Jezus posyła jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wyznacza im misję głoszenia Słowa, uzdrawiania i uwalniania. Pierwsza rzecz, którą chciałbym wskazać jako podsumowanie, to właśnie ów nakaz Jezusa, który mówi: Idźcie i głoście. Nie zabierając ze sobą nic na drogę. Głoście ewangelię. Bóg o was będzie się sam troszczył. Da wam ludzi, którzy się o was zatroszczą. Da wam miejsca, w których ewangelia będzie przyjmowana. Na koniec zaś mówi, byśmy się cieszyli z tego, że nasze imiona zapisane są w niebie. Wspominałem wcześniej o moim przełożonym, który przez trzy lata powtarza mi nieustannie: „Olszewski, nie z tego się ciesz, że ci się duchy poddają, ale że twoje imię zapisane jest w niebie”. To jest największa nasza radość, że nasze imię zapisane jest w niebie. Nasze imiona, każdego z nas, są w niebie znane wszystkim. Bóg nas zna po imieniu. To jest niesamowite, że mnie osobiście Bóg zna po imieniu. To jest nam dane. Nasze imię jest bardzo ważne. Izajasz, 43, 1: „Wezwałem cię po imieniu, tyś moim – mówi Bóg”.
Kiedyś w czasie egzorcyzmu modlę się nad pewną kobietą, używając imienia, którym się przedstawiła. A jest tak, że kiedy osoba opętana traci świadomość i zły duch przejmuje nad nią władzę, to żeby ją przywrócić do świadomości, po to by np. z nią porozmawiać czy wyspowiadać, trzeba ją wzywać chrzcielnym imieniem: „Mocą twojego chrztu, wzywam ciebie, np. Janie, Piotrze”. Tak samo próbowałem przywołać tę kobietę imieniem, którym się przedstawiła, ale to w ogóle nie przynosiło efektu. Po kilku godzinach egzorcyzmu, kilkanaście czy kilkadziesiąt minut trwało, zanim ona odzyskała świadomość, bo nie mogłem jej przywołać po imieniu. W pewnym momencie zły duch krzyczy: „Durniu, nawet nie znasz jej imienia”. Kiedy ona w końcu powróciła do świadomości, pytam: „Jak ty masz na imię?”, ona mówi: „Tak i tak” – „Ale czy tak zostałaś ochrzczona?”. „Nie, ochrzczona zostałam inaczej, ale później rodzice mi zmienili”. „To jakie masz chrzcielne imię?”. „Nie powiem księdzu, bo będzie się ksiądz śmiał”. „Nie będę się śmiał — mówię — to jest bardzo istotne. Powiedz mi, jak masz na imię. Jak cię ochrzcili?”. „A takie głupie imię, babcia mi wybrała”. „Ale jak masz na imię?”. A ona mówi: „Ludmiła”. Dawniej to było popularne imię w Polsce. U nas w górach często takie imię nadawano. W czasie następnego egzorcyzmu mówię więc: „W imię Jezusa, mocą chrztu, Ludmiła”. Od razu udawało się ją przywrócić do świadomości.
Nawet złe duchy „szanują” nasze imię i znają je. Dlatego musimy docenić to, że Bóg nas zna po imieniu. Stąd nasza radość, że jesteśmy wybrani, a nasze imiona zapisane są w niebie. Jeremiasz mówi: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Prorokiem dla narodów cię poświęciłem” itd.
Tak że to wyprzedza nawet nasze poczęcie. Boże wezwanie wyprzedza historię naszego życia. Nieraz ludzie się frustrują: „Proszę księdza, nie wiedzie mi się w życiu, bo moi rodzice poczęli mnie bez ślubu”. Ja mówię: „I co z tego?” – „No jak to, co z tego? W grzechu. Jestem skazana na nieszczęście, niepowodzenie, bo to pokoleniówka”. Ja mówię: „A co mówi Jeremiasz? Zanim ukształtowałem cię w łonie matki” – bez względu na okoliczności twojego poczęcia, bez względu na historię twojego życia. Czy miałeś szczęśliwe dzieciństwo, czy nie. Czy dorastałeś w buncie czy bez buntu. Nieważne. Oczywiście może to mieć i ma konsekwencje. Może nam być trudniej czy łatwiej w pracy nad sobą, we wzrastaniu. Możemy mieć takie czy inne problemy. Ale Bóg nas wybrał przed tym wszystkim. Bóg wyprzedza historię naszego życia, bo zanim ukształtował nas w łonie naszej mamy, to już nas znał po imieniu. Wybrał nas.
Więc jeśli mówimy o byciu chrześcijaninem jako radości w Duchu Świętym, to w pierwszej kolejności ona ma płynąć właśnie z wybrania – z tego, że Bóg nas powołał, że nasze imiona są zapisane w niebie, że nas wezwał po imieniu i zanim nas ukształtował w łonie matki, to już nas znał.