Niezwykły człowiek
Z dnia 19 marca 2019
0

To musiał być naprawdę NIEZWYKŁY człowiek. Dobry człowiek o wielkim sercu. Prawdziwy przyjaciel. Wierny towarzysz. Wspaniały ojciec.
Wyjątkowy mężczyzna. Myślę, że musiał posiadać cechy, które najbardziej zachwycają mnie dziś w mężczyźnie: wiara, męstwo i wierność. Odwaga i wrażliwość serca. Czystość. Tak. Piękna czystość. Ta najpiękniejsza czystość. Czyste spojrzenie. Czysty taniec. Czuły dotyk. 

Jak bardzo musiał kochać Boga. Przecież nie ma NIC ważniejszego w życiu! Znał Boże Słowo, znał głos Boga w swoim sercu. Wiedział, że to On… Wiedział, że to ON do niego mówi… W radości, w marzeniach, w pracy, ale i pośród rozczarowań, w bólu, w cierpieniu… W wielkim niezrozumieniu tego, co się wydarzyło. W wielkiej ludzkiej „porażce” … Bo czyżby sam Bóg z niego zadrwił?! Dlaczego?! Dlaczego?!
Ale pokusy złego nie wygrywają. On wie, że Jego Bóg to Bóg Miłości. Bóg Zwycięzca. Bóg Dobry. Bóg, który przemienia łzy w radość. Bóg, który spełnia najskrytsze pragnienia serca. Bóg, który potrafi ożywić wszystko, co już dawno umarło. To Bóg, który zawsze daje drugą szansę. To Bóg, dla którego nie jest obojętne życie ubogiego człowieka. To Bóg, który ma dla niego wyjątkowy, cudowny, i tak bardzo przerastający jego ludzkie myślenie, plan.
Niezwykły jest ten moment, w którym Józef decyduje się na rozstanie z Maryją. Ból rozczarowania i smutku musiał przebić jego serce na pół. Jak bardzo musiał Ją kochać. Pragnął Jej dobra. Dał jej wolność. Bo kochał. Bo prawdziwa miłość daje WOLNOŚĆ. Niczego nie wymusza, niczego nie przyspiesza, nie pożąda, nie jest bezwstydna… Nie bawi się drugą osobą, wyznacza granice i szanuje… Nie szuka swego, nie pamięta złego… Wierna, czysta, piękna… Cierpliwie czeka… Bo nigdy nie ustaje… Niczego się nie lęka…
A potem, nagle, niespodziewanie, w środku nocy przemawia do niego… BÓG. Nie zabiera mu zakochania, nie zabiera mu Ukochanej, lecz robi coś niewiarygodnego!…
Wzywa go NA NOWO do tej miłości. Do tego uczucia, które poczuł, gdy po raz pierwszy ujrzał piękną Miriam. Ale to już nie jest to samo uczucie. To miłość na nowo poczęta z Ducha Świętego. Z Bożej woli. To MIŁOŚĆ połączy ich serca na nowo. Coś, co wydaje się zupełnie niemożliwe, zaczyna się dziać. Cierpienie rozerwało jego serce i pozwoliło mu dojrzeć …
I choć zapewne przerasta go ta obietnica, MILCZY. Może tylko uklęknąć przed tą świętą tajemnicą i modlić się, by wytrwać. By nie zwątpić, by każdego dnia na nowo właściwie odczytywać głos Miłości.
Zdecydowany, odpowiedzialny, męski. Troskliwy i wrażliwy. Silny. Silny nie swoją siłą, lecz MOCĄ BOGA. Bez słowa sprzeciwu zaczyna wypełniać Bożą wolę i swoje powołanie. Nie zastanawia się latami, czego pragnie, co zdecydować, co ma robić! Dokąd iść…
On działa NATYCHMIAST! Biegnie do Tej Najpiękniejszej. Walczy i odtąd chroni jej serce. Zostaje mężem Maryi i ziemskim ojcem Jezusa. Nie buja w obłokach. Podąża za Słowem Bożym, za TYM głosem w sercu. Podejmuje wielkie ryzyko! Odważnie UFA Bogu i rezygnuje ze swych planów na życie. Nie ubóstwia własnych postanowień, rezygnuje ze swych ludzkich przemyśleń, egoizmu i zapatrzenia w siebie. Potrafi przyznać się do błędu i zacząć na nowo. Wypływa na głębię. Nie, nie dlatego, że się nie boi… Trwoga nieraz przeszywała jego serce! On podejmuje ryzyko działania POMIMO LĘKU!
Zapewne nieraz naraża się na śmieszność w oczach innych. Ale czy to ważne? Czy to naprawdę ważne?!
I choć zapewne NIC nie rozumie z tego, co się odtąd dzieje w jego życiu…
Wbrew nadziei wierzy nadziei
(Rz 4,18)

Święty Józef 

Wpis pochodzi z bloga Obdarowana
- Reklama -