Pokochałam Biblię
Z dnia 10 października 2020
0

Któregoś dnia wzięłam sobie do serca słowa papieża Franciszka, by czytać codziennie Biblię, by nosić ją przy sobie…by nosić w sercu Słowo Boże.
Choć powinno to być codziennością chrześcijanina. Słowo Boże powinno być naszym tlenem. Naszym chlebem…
Słońcem, odwagą i drogą…
Niestety, rzeczywistość nie pozostawia złudzeń. Nie jesteśmy już często zimni, ale i nie jesteśmy gorący… (por. Ap 3,15)
Czy Bóg jest dla człowieka wierzącego Najważniejszy, czy jest tylko niedzielnym dodatkiem? Czy szanujemy Jego Słowo?
A może człowiek musi upaść tak nisko, by podnieść z ziemi DAR Słowa Bożego?
Upaść niekoniecznie w grzechu, może upaść w smutku, niezrozumieniu, zwątpieniu, czy niemocy… Upaść w swoim kryzysie. Upaść pod ciężarem swojego krzyża.
Czy może musi dość do momentu, że już żaden człowiek mu nie pomoże? I żadne ludzkie słowo nie pocieszy…
Do momentu w którym sam Jezus wydaje się milczeć, choć przecież Ewangelia jest Jego Słowem… Choć przecież On sam jest Słowem…
Często płaczemy, że nam się wszystko sypie, że nie słyszymy Boga, że posłuchaliśmy niemądrej rady koleżanki, czy kumpla…
Czy nawet księdza. Że nie wiemy co robić… że nie potrafimy kochać, wybaczać, że paraliżuje nas lęk… Że nie potrafimy podjąć decyzji, że nie wiemy, czego chcemy, czego tak naprawdę pragniemy…
Pytanie, czy słuchamy Słowa Bożego i go przestrzegamy/wypełniamy?
Pytaniem nie jest, czy chodzimy do Kościoła, czy nawet do wspólnoty.
Pytaniem jest, czy idziemy za Bożym Słowem. Można być przecież we wspólnocie i sercem być daleko od Jezusa. Można słuchać na mszy świętej Ewangelii i nic nie usłyszeć.
I to jest DRAMAT 

To jest dramat chrześcijanina, który NIE TRWA w Słowie Bożym.
Dramat katolika, który pobożnie wypełnia przykazania, zasypuje Najwyższego prośbami, może nawet robi wielkie rzeczy, lecz zatraca ciszę serca i Boży GŁOS…
Ja doszłam do momentu, w którym nie umiał mi pomóc już nikt. Ani przyjaciółka, ani kapłan, ani najmądrzejsza książka. Wtedy zaczęłam coraz częściej otwierać Pismo Święte…
Zaczęłam patrzeć coraz częściej na moją ostatnią nadzieję, która wtedy wcale nadzieją nie pachniała…
Pokochałam Biblię 

Mój skarb.
Zaczęłam słuchać Boga w ciszy 

Zaczęłam uczyć się Słowa Bożego na pamięć (sic!), spędzać poranki i wieczory z Biblią oraz powracać do przeczytanych fragmentów w ciągu dnia w wolnych chwilach.
Zaczęłam planować czas na spotkanie ze Słowem. Zaczęłam czytać NA GŁOS!
Ogłaszać nad sobą błogosławieństwo i nadzieję!

By to Słowo nie tylko uzdrawiało moje serce, ale także przemieniało chore myślenie! 

By jednym Słowem, jednym wersetem ODCINAĆ złe myśli!…
By to Słowo odnawiało UMYSŁ, stare schematy, przyzwyczajenia, uprzedzenia, moje głupie iluzje i nadmierne oczekiwania. By rozświetlało mroki, dodawało wiary, gdy wszystko wydaje się bez sensu.. I czystej miłości, gdy w sercu budzi się lęk.. I nadziei, gdy sytuacja zdaje się być beznadzieją..
Bo często rzeczywistość jest zupełnie INNA (!) niż mówi Słowo Boże (!)
Ale PRAWDA jest zapisana w Biblii.
Dlatego w kryzysie łatwo się poddać. Zły tylko czeka na ten moment, przybywa z prędkością światła i KRADNIE nadzieję. I już nie masz siły dalej iść. WYRYWA z serca Boże Słowo, a To Słowo ma moc pokonać wszelkie zło. Odmienić życie w jednej sekundzie.
Wbrew wszelkiej nadziei 

To Słowo daje wiarę. Wiarę, że Bóg jest dobry. Że o mnie nie zapomniał. Że mam żyć Jego SŁOWEM, Jego głosem!! A nie lękiem, zmartwieniem, czy niezdecydowaniem…
Słowo Boże ma moc stwarzania nowej rzeczywistości 

I to nie jest żadna magia!
To Słowo Życia.
Słowo błogosławieństwa.
Słowo ZWYCIĘSTWA!
Ono ma moc wprowadzenia Cię do Twojej Ziemi Obiecanej!
Do Twojego powołania.. Do wypełnienia pragnień, które złożyła w Twoim sercu Miłość.
Tylko musisz zacząć DZIŚ!
TU I TERAZ!
Słuchać Słowa… Ogłaszać GŁOŚNO Boże prawdy nad swoim życiem, nad trudną sytuacją, nad zwątpieniem, czy niemocą!
Tak, GŁOŚNO! 

Bo wiara musi być wypowiadana!! 





To jest prawdziwa walka 

Bo taka jest właśnie moc Bożego Słowa 

MOC JEZUSA W SŁOWIE!
Miłość, która potrafi wszystko ODMIENIĆ!…
Ma moc zamienić łzy w radość, pustynię w kwitnący ogród, niecierpliwość w radosne oczekiwanie i mroźną zimę w wiosnę!
Bo w każdym miejscu może narodzić się miłość. I nowe.



Zachęcam Cię, byś nie „czekał” na swój upadek, by w końcu sięgnąć po Biblię…
Błogosławię Ci, byś dziś odkrył moc Bożego Słowa!
Byś pokochał Je całym sercem!
By to Słowo Cię prowadziło i byś cierpliwie, z NADZIEJĄ oczekiwał przełomów, cudów i spełnienia Bożych obietnic przygotowanych specjalnie dla Ciebie! 

Wpis pochodziz z bloga Obdarowana
- Reklama -