Otrzymaj ziemię obiecaną
Z dnia 26 marca 2020
0

Czasem życie przybiera nieoczekiwany obrót akcji i miażdży wszystko.
Innym razem jakaś piękna sprawa zdaje się przegrywać. Coś runęło, tak nagle, niczym domek z kart. A przecież nie na piasku była zbudowana, lecz na skale.
Wchodzisz na wielką górę i nagle okazuje się, że szlak się skończył.
Czy może to tylko zły sen?!
Nadzieja. A potem nieoczekiwane rozczarowanie 

Czasem życie zaskakuje.
Czasem dobrze, czasem źle.
Czasem to złe wychodzi na dobre. A w dłużej perspektywie na najlepsze i najcudowniejsze, co mogło się zdarzyć.
Czasem niekoniecznie.
A czasem to próba. By wytrwać i przeczekać sztorm. By stać się bardziej cierpliwym, bardziej wytrwałym, bardziej kochającym!
Jedno jest pewne – w takich chwilach złe myśli i zwątpienie atakują z prędkością światła. Zdarza się także, że zaczynam wątpić, czy drogą, którą idę jest dobra. Czy podjęta decyzja była tą najlepszą (czyt. z Bożej woli).
Czy może powinnam zawrócić? Może się poddam? Czy warto walczyć? Może kiedyś, „w słodkiej niewoli” było lepiej? „Słodkiej”, bo tak naprawdę przecież gorzkiej. I trującej. Niewoli życia bez Jezusa, of course.
Taka sytuacja przypomina mi drogę Izraelitów z niewoli do Ziemi Obiecanej. A może wcale mi jej nie przypomina, może to również moja droga?

Mogli wkroczyć do cudownej ziemi po paru tygodniach. A tymczasem wędrówka zajęła im 40 lat.
Dramat. Konsekwencja zwątpienia, nie wiary i zapomnienia o Bogu, którego cuda oglądali własnymi oczami. I doświadczyli na własnej skórze.
Niezwykle zniechęcony, szemrający i jęczący lud.
Kierował nimi lęk. Zwątpienie w Boże Obietnice i wiara faktom, rzeczywistości, a nie PRAWDZIE Bożego Słowa.
Zbuntowany lud, który bardziej ufał sobie, a nie Bogu. Wyjątkowo niewdzięczny, o mentalności iście pesymistycznej. (Choć dzisiejszy człowiek powiedziałby: to nie pesymizm – to rzeczywistość. To realia!)
Przeciwności nie były dla nich wyzwaniem, które można pokonać. Przeciwności oznaczały dla nich KONIEC
Powaliły ich, odebrały nadzieję i sprawiły, że „zapomnieli o Bogu, który ich ocalił, który wielkich rzeczy dokonał w Egipcie” (Por. Ps 106)

Zamiast walczyć, i działać w drodze do Ziemi Obiecanej, w drodze ku marzeniom… woleli… WRÓCIĆ DO NIEWOLI! Do miejsca smutku, do miejsca przegranej, miejsca porażki, do PRZESZŁOŚCI… z której wyprowadził ich sam Najwyższy. To była próba wiary, w której nie wytrwali. To był krzyż, którzy sami sobie nałożyli.
Tylko nieliczni wytrwali.
Mojżesz. Kaleb. Jozue.
Zachwyca i jednocześnie zawstydza mnie postawa Jozuego. Wierny i wytrwały. Wybiera ODWAGĘ, nie lęk. Musiał tęsknić za Ziemią Obiecaną… Musiał PRAGNĄĆ… A ta tęsknota pobudzała jego serce do szczerej modlitwy, do walki i zaufania Bogu. Do wiary, że nie jest sam, i że ZWYCIĘŻY.
Do pewności BOŻEJ OBIETNICY 

Jozue nie był niewolnikiem wspomnień, lęku, czy własnych słabości. Nie poddał się, gdy nagle wszystko zaczęło się sypać, i wyglądało na p r z e g r a n ą.
Czy się bał?
Pewnie tak. Lęk jest przecież naturalną sprawą.
Jednak lęk go nie paraliżował. Działał POMIMO lęku. Pan wciąż na nowo dodawał mu odwagi: „Bądz mężny i dzielny!” 

Nie uciekł. Nie stchórzył!!
Słuchał Bożego Głosu 

Jemu ZAUFAŁ 

Zwyciężył 

Otrzymał Ziemię Obiecaną, a z nią szczęście i radość.
Człowiek wielkiej wiary i nadziei 

Prawdziwy wojownik, który pod koniec swego życia wyśpiewał piękny hymn:
Ze wszystkich wspaniałych obietnic, które dał wam Pan, Bóg wasz, żadna nie zawiodła: wszystkie wam się spełniły (…)
Joz 23, 14
Ucz się na błędach innych.
Nigdy się nie poddawaj.
Bądź odważny.
Bądź jak JOZUE 

Wpis pochodzi z bloga Obdarowana
- Reklama -