Tak Cierpliwie oczekiwała
Z dnia 5 maja 2020
0

Przez kilka ostatnich dni wspominałam włoską majówkę. Była radość, wspaniali ludzi, modlitwa, wschody słońca, szum morza, piękny Rzym, no i włoska kawka. La dolce vita.
Pamiętam ostatni dzień, jakby to było wczoraj. Ostatni przystanek we Włoszech. Wracałam szczęśliwa, pełna wiary i nadziei… a nawet pewności, że moja modlitwa o cud została wysłuchana. Że ten wyjazd nie był przypadkiem.
I właśnie w ten dzień niespodziewanie upadłam i… w jednej chwili przestało być tak pięknie.
5. maja… Pamiętam pożegnanie z grupą na dworcu we Wrocławiu… Uśmiechnięte twarze innych, i mój smutek… Potem noc, SOR i zdziwienie samego lekarza, który zakomunikował o moim ZŁAMANIU śródstopia 

Następnie gips… i perspektywa kilku tygodni w łóżku. L4 do końca roku szkolnego. A dopiero co zaczęłam nową pracę… Wydawało mi się, że to naprawdę zły sen…
Niestety, poranek potwierdził nową rzeczywistość. Pamiętam wtedy rozmowę telefoniczną z księdzem Jerzym, który powiedział, że to zapewne PIECZĘĆ wysłuchania mojej modlitwy. W sercu czułam, że to prawda. Że wszystko ma sens.
Mimo to złość, smutek i wielkie rozczarowanie mieszały się ze wspomnieniami piękna. Dodatkowo ból fizyczny wydawał się nie do zniesienia. Nie rozumiałam, dlaczego akurat TERAZ to się zdarzyło.
Kolejnego dnia zadałam pytanie Bogu, dlaczego tak się stało. Poprosiłam Ducha Świętego o światło na tę sytuację.
Odpowiedź przyszła niespodziewanie szybko w BOŻYM SŁOWIE….
„Pan nie pozwoli zachwiać się twojej nodze” (Por. 121, 3)
Wszystko będzie dobrze. Szybciej, niż myślisz.
Oniemiałam 





Leżąc z nogą w gipsie, Pan mówi do mnie, że nie pozwoli zachwiać się mojej NODZE…
Chwyciłam się tych Słów mocno, bardzo mocno! 

To była Boża Obietnica. Powtarzałam je codziennie, modliłam się nimi GŁOŚNO. Zrozumiałam, że mam ofiarować swój ból w intencji mojej pielgrzymki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że już wkrótce będę musiała się zmierzyć z wielką próbą wiary w Boże obietnice. Zdecydowanie większą niż złamana noga.



Po miesiącu lekarz postanowił zdjąć gips. Pomimo radości, był to jeden z najgorszych dni, gdyż musiałam na nowo zacząć uczyć się chodzić. Wtedy po raz pierwszy zaczęłam żałować, że pojechałam na tę majówkę… A jeszcze nigdy nie żałowałam żadnej podróży! 

I właśnie wtedy, 1. czerwca dostałam jeden z najwspanialszych prezentów w życiu. Niespodziewane odwiedziny wspaniałych ludzi, których poznałam na wyjeździe, prezenty i cudowny filmik. Wsparcie i modlitwa ludzi ze wspólnoty. Ich radość i obecność dodała mi sił. Ruch Czystych Serc znów stał się moją rodziną 

Postanowiłam nie poddawać się i dalej ufnie trwać w Bożej Obietnicy, która przecież miała się wypełnić! Wszystko miało być dobrze.
I tak też się stało. 28. czerwca lekarz zakończył leczenie i choć wróciłam do formy dopiero po kolejnych trzech miesiącach… wiem, że to sam Bóg nie pozwolił zachwiać się mojej nodze (Por. Ps 121, 3)
To pierwsza, tak KONKRETNA, spełniona Boża obietnica w moim życiu. Gdy atakuje mnie zwątpienie w sens, gdy piętrzą trudności wracam sercem do tej sytuacji. Wzruszam się bardzo. Przypominam sobie o wielu innych cudach, które wydarzyły się po tamtej sytuacji. Ale i o lawinie innych, których do dziś nie rozumiem. A może nie muszę już rozumieć? Przypominam sobie także, że mijają nie tylko dobre chwile. Ale również ZŁE!! 



Że Bóg jest wierny Swojemu Słowu. Że czasem nie potrafię już czegoś zmienić, ale zawsze MOGĘ zmienić swoje nastawienie i nie pozwolić przybić się złym myślom!
Że muszę przejść przez straszną noc, jeśli chcę ujrzeć poranek. Że przejdę zwycięsko przez tę noc tylko z Maryją…
I że Słowo Boże ma moc stwarzania nowej rzeczywistości 

I to nie jest żadna magia. To Słowo Życia.
Ma moc wprowadzenia każdego do jego Ziemi Obiecanej!! Do wypełnienia pragnień serca.
Napisałam na początku, że wróciłam z Włoch pełna nadziei, że moja modlitwa została wysłuchana. Skąd ta pewność?!
Skoro do tej pory TO się nie zdarzyło…
Ową pewność odnajduję w Słowach:
„A ponieważ tak cierpliwie oczekiwał, otrzymał to, co było obiecane” Hbr 6, 15
Bo to są próby, co jest dla mnie najważniejsze? Jezus? Czy zwątpienie i troski? Czy poddam się, gdy wszystko wygląda na przegrane, czy będę odważnie działać pomimo lęku?
Ufam rzeczywistości, czy Bożemu Słowu? 

Cierpliwość i nadzieja. Wytrwałość i walka. Wiara. Cisza, w której mówi Bóg.
„Że cierpliwy do czasu dozna przykrości, ale potem radość dla niego zakwitnie”
Syr 1, 23

Tęsknota za spełnieniem znów pobudza moje serce do walki. Do zachwytu radością, która już puszcza pąki i obdarza nadzieją na CUD.
Do wiary, że W SWOIM CZASIE na własne oczy ujrzę spełnienie Bożej obietnicy.
Że Bóg odmieni los Syjonu. Że ci, którzy płaczą, będą się weselić! (Ps 126)
I wtedy znów poczuję się jak we śnie, tym razem tym wymarzonym…
Bo „tak cierpliwie oczekiwała…”
Wpis pochodzi z bloga Obdarowana
- Reklama -