WSPÓLNE MIESZKANIE PRZED ŚLUBEM
Z dnia 21 sierpnia 2020
0

Choć wzbudza wiele kontrowersji, stało się normą, próbą generalną przed małżeństwem, genialnym usprawiedliwieniem tzw. „wolnych związków”, czy zwyczajną naiwnością młodych ludzi, którzy nie posiadają elementarnej wiedzy na temat relacji międzyludzkich, rozwoju psychoseksualnego człowieka i znaczenia sakramentu małżeństwa. Kiedyś było powodem do WSTYDU, dziś jest normalnością. Najbardziej zadziwia i szokuje decyzja o wspólnym zamieszkaniu u ludzi, którzy określają siebie katolikami. I głównie do nich ten tekst kieruję.
Świat przewrócił się do góry nogami.
Nic, co dobre, piękne i wartościowe dobrze się nie sprzedaje, nie huczy o tym w mediach i na pierwszych stronach gazet, nie zachęcają do tego celebryci, czy couchowie. I tak często zagubiony młody człowiek, szczerze pragnący spełnienia w miłości, daje się nabrać na kłamstwa, które powoli, acz bardzo brutalnie zaczynają niszczyć jego serce i duszę, a zaraz potem rodzinę i przyszłe pokolenia.
Na początek kilka faktów:
W latach 70-tych ubiegłego wieku tylko niecałe 10% polskich kobiet decydowało się na kohabitację. Pozostałe ponad 90% stawało od razu na ślubnym kobiercu. W tym czasie poziom rozwodów utrzymywał się poniżej 15%**. Przez ostatnie 40 lat rozwijała się moda na kohabitację, ale pomimo tego zabiegu, mającego pomóc „sprawdzić się” – trwałość małżeństw nie wzrosła. Obecnie ponad 60% kobiet rozpoczynających związek z mężczyzną decyduje się zamieszkać z nim przed ślubem, a pomimo tego ilość rozwodów stale rośnie i wynosi już ponad 36%*
Co ciekawe – nie zmieniają się także powody rozpadu małżeństw: jak wynika z analizy spraw, od dekady są te same: różnica charakterów, niewierność i nadużywanie alkoholu. Rośnie także przychylność Polaków wobec rozwodów. Jak wynika z badania CBOS (styczeń 2019 r.), w ostatnim dziesięcioleciu odsetek zwolenników rozwodów wzrósł o ponad połowę (z 20 proc. do 32 proc.)**
Ciekawe. Czyżby nowoczesny model mieszkania przed ślubem wcale się nie sprawdził? Czyżby wcale nie gwarantował trwałości małżeństwa? A nawet – trwałości związku (cywilnego)? 

A teraz kilka mitów, w jakie uwierzyli dzisiaj młodzi ludzie…
Zresztą, nie tylko młodzi! Jak wielu rodziców zachęca dziś młodych do nieczystości, czy antykoncepcji, albo zwyczajnie milczy, nie mając odwagi ich upomnieć. A przecież to ich obowiązek! Przysięgali przed laty przed ołtarzem troskę o wychowanie dzieci w wierze katolickiej.

Dziś wolą milczeć, albo poprzestać na przeciętności – ważne, że syn/córka ma swą ukochaną osobę…nieważne kto to jest i nieważne, czy ten związek zmierza do małżeństwa. Ważne, że jest. Ważne, że mają w perspektywie wnuki. Lepszy rydz, niż nic. Bo przecież tak trudno spotkać dzisiaj kogoś wartościowego…
Drodzy Rodzice, powinniście się wstydzić! Powinniście paść na kolana, przepraszać Boga za swoje zaniedbania o zbawienie wieczne swoich dzieci i nie grzeszyć więcej! Co więcej – dążyć do tego, by być dla nich wzorem, odbiciem świętej Miłości!
Zatem kilka obiecanych MITÓW:

A kto powiedział, że para ma spotykać się tylko okazjonalnie? Przecież mogą przebywać ze sobą całe dnie, nie tylko spotykać się w kawiarni, czy wycieczce rowerowej za miasto. Mogą poznawać siebie odwiedzając swoje rodziny, mogą wspólnie gotować, chodzić razem na wolontariat, ROZMAWIAĆ na wszystkie ważne tematy, świadomie wchodzić w sytuacje TRUDNE, w których wychodzi z człowieka wszystko to, co chce nieuczciwie ukryć. Mogą wybrać się razem na wyjazd, czy pieszą pielgrzymkę. Ekstremalne sytuacje, kiedy są zmęczeni, głodni, przemoczeni do suchej nitki, czy bez możliwości umycia się pod ciepłą wodą… pokazują prawdziwy charakter. Młodzi mogą zobaczyć jak na siebie wtedy reagują, jak sobie radzą w sytuacji stresowej, na ile są odpowiedzialni, zaradni i opanowani. Takich sytuacji nie stworzy nawet najdłuższe mieszkanie w luksusowym mieszkanku z pełną lodówką.
Naprawdę nie jest trudno zobaczyć, czy kobieta radzi sobie w kuchni, czy sprząta, czy jest opiekuńcza i troskliwa. Nie jest trudno odkryć, czy mężczyzna panuje nad swoją impulsywnością, czy nie jest wulgarny, czy nie nadużywa alkoholu, czy nie ma nałogów, czy z troską praktykuje wiarę, czy rozrzuca przysłowiowe skarpety…
Poza tym NIE JEST możliwe poznanie siebie, gdy para współżyje ze sobą. Maksymalne pobudzenie seksualne uruchamia w mózgu takie ośrodki, które zmniejszają zdolność do podjęcia decyzji i zmniejszają kontrolę oraz racjonalne myślenie! Tylko w czystości możemy poznać w pełni jakąś cząstkę drugiego człowieka. Ci, którzy uwierzyli w slogan, że miłość jest ślepa… gorzko za to płacą. Bo to zakochanie może być ślepe. Miłość nigdy nie jest ślepa! Miłość nie jest bezwstydna! Nie szuka swego, nie manipuluje, nie lęka się. Stawia duże wymagania i daje wolność. Pragnie dobra, daje siebie za darmo. Miłość jest mądra, czysta i odważna.
Ostatecznie nigdy nikogo do końca nie poznamy przed ślubem, nawet żyjąc w czystości. I to jest zawsze odwaga decyzji o małżeństwie, ryzyko miłości.
Poza tym dla osób wierzących w Jezusa czas chodzenia ze sobą powinien być także czasem rozeznania duchowego, czy to jest osoba, którą Bóg pragnie bym poślubił/a. To, że spotykają się dwie wierzące osoby ze wspólnoty nie oznacza, że są dla siebie. To, że chodzę z kimś kilka lat, czy już mieszkam wcale nie oznacza, że to jest TA osoba.
Potrzeba dużo dystansu, osobistej modlitwy i słuchania Boga w ciszy.

Tragiczny mit, jeden z najbardziej popularnych, źródło niekończących się dramatów. Otóż warto wiedzieć, że człowiek jest bytem cielesno-psychiczno-duchowym. Zostaliśmy tak cudownie stworzeni, że FIZYCZNIE każdy mężczyzna pasuje do każdej kobiety. Rozmiary narządów rozrodczych nie mają praktycznie żadnego wpływu na przeżywane doznania, bo receptiry bodzców u obiety umieszczone są na samym wejściu do pochwy. Ale problem dopasowania jest rzeczywiście ważny! W czym zatem tkwi oszustwo? Otóż w tym, że dopasowanie seksualne nie może być oderwane od całej osoby (cielesno-psychiczno-duchowej). A w sferze psychicznej i duchowej jesteśmy niesamowicie różni! Zatem dopasowanie kobiety i mężczyzny to wynik długotrwałego procesu, trwającego do końca życia dwojga oddanych sobie osób: męża i żony.
Warto zapoznać się z wiedzą na temat podstawowych praw psychicznych człowieka, jak np.
Prawo pierwszych połączeń – każde pierwsze doświadczenie z nowej dziedziny staje się WZORCEM do kolejnych. Kolejne przeżycia są podświadomie porównywane i oceniane w porównaniu do tego PIERWSZEGO***
Prawo znużenia – reakcje ciała na te same same, powtarzające się bodźce, z czasem maleją. Jeśli ktoś karmi swój mózg obrazkami nagich kobiet, po jakimś czasie będzie „potrzebował” już tylko twardej pornografii.
Owszem, temperament seksualny jest ważny. Owszem, zdarzają się duże problemy seksualne. Ale one mogą wystąpić na każdym etapie życia.
Dopasowanie seksualne to PROCES, to obdarzanie siebie darem ciał, to wspólna praca, otwartość, rozmowy o swoich potrzebach, to rezygnacja z egoizmu! Problem niedopasowania libido leży bardzo głęboko****
Jak często zachęca się dziś młodych chłopaków do tego, by byli wcześniej super sprawni seksualnie… Biedni i nieświadomi zaczynają w to wierzyć i bez trudu eksperymentują. Po jakimś czasie stają się tak naprawdę coraz mniej SPRAWNI…
Dr Jacek Pulikowski podał kiedyś przykład młodej mężatki, która przyszła do poradni z prośbą o pomoc, bo jej mąż stał się… impotentem. Tak się wyszalał w młodości, że teraz już żona mu nie wystarcza, po prostu facet „się skończył”.
I gdzie jest obiecane szczęście ze swobody seksualnej?
Ponadto technika jest sprawą drugorzędną. Tak, również ważną, ale wciąż drugorzędną. Miłość to nie jest seks. Każda mądra kobieta w głębi serca pragnie czułego i czystego mężczyznę… Czyste spojrzenie to najpiękniejsze spojrzenie na świecie. Czysty dotyk to najpiękniejszy dotyk na świecie.
(Nie wierzysz? Zapytaj kobiety. Tylko mądrej kobiety, która zna swoją wartość i która jest szczęśliwa. A najlepiej zapytaj szczęśliwą żonę z kilkudziesięcioletnim stażem małżeńskim).
Czy chciałbyś, żeby ktoś porównywał Twoje ciało do innego? Czy jeśli wyjdziesz za mąż i Twój mąż ulegnie wypadkowi, będzie niepełnosprawny tudzież okaleczony seksualne, zostawisz go? No bo przecież taki „słaby w łóżku”…
Czy jeśli Twoja żona będzie w trudnej ciąży i nie będziesz mógł współżyć przez kilka miesięcy, zostawisz ją? Czy może poszukasz zaspokojenia na boku u innej? Czy sięgniesz po nagie kobietki w Playboyu, albo zaczniesz się masturbować? W jaki sposób kontrolujesz swoje pożądanie?
Czy jeśli Twój przyjaciel nie lubi wspinaczki, automatycznie przestanie być Twoim przyjacielem?!
Nie trzeba przed ślubem „się sprawdzać”, czy odpowiada mi pora wieczorna, czy poranna.
A jeśli mężczyzna potrzebuje takiej informacji, zanim wybierze mnie za żonę – szanuję i mówię GOODBYE! Zaczekam na kogoś, kto kocha Boga całym sercem, kto JEST ZDOLNY do miłości cierpliwej i czystej, kto będzie mnie szanował. Bo taką właśnie miłością ja również obdarzę TEGO JEDYNEGO! Co więcej – żyjąc w czystości i modląc się za niego – już teraz zaczynam go kochać. Bo wypełnienie powołania małżeńskiego nie zaczyna się w dniu ślubu. Już teraz drobne decyzje kształtują osobowość, moralność i przyszłą rodzinę.

Bez wątpienia. Zakładając, że oboje mają własne mieszkania – jedno wynajmują, w drugim mieszkają. Jasna sprawa. Czysty zysk. Pytanie tylko, co jest ważniejsze? Pieniądze, czy miłość?
Druga opcja – jeśli jedna osoba mieszka jeszcze w domu rodzinnym, a druga coś wynajmuje, w jaki sposób wspólne mieszkanie jest tańsze?
Trzecia opcja jest już trochę mniej logiczna.
Czy wynajem przez dziewczynę pokoju i osobno wynajem pokoju przez chłopaka jest tańszy od wspólnego wynajmu?! To logiczne, że przy wspólnym wynajmie zapłacą tyle samo. Dla niedoinformowanych – obecnie koszt wynajmu kawalerki w dużym mieście (Wrocław, Kraków) to około 1200 – 2000zł. Koszt wynajmu pojedynczego pokoju – 500 – 1000 zł. Osoba, która skończyła szkołę podstawową i prezentuje logiczne myślenie jest w stanie zrobić takie kalkulacje i wyciągnąć wnioski.

Of course! Jest zdecydowanie wygodniej. Tylko, czy przypadkiem nie za wygodnie?
Czy w związku/narzeczeństwie dążymy do poznania siebie, pielęgnowania miłości, czy do WYGODY?! Nic, co piękne nie przychodzi łatwo. Tylko to, co jest liche i nietrwałe jest tanie i wygodne. Prawdziwa miłość to nie tylko motylki w brzuchu, ale również trud, poświęcenie i nade wszystko – odpowiedzialność i wierność wyborowi. A czasem przecież głównie trud.
Dzisiaj świat choruje na NIECIERPLIWOŚĆ. Wszystko musi być teraz, już. Związek, seks, mieszkanie, dom, dziecko, drugie dziecko, praca, awans, in vitro, podróże (kolejność przypadkowa). Szybka fotka, kawka, Instagram. Now! Relacje niczym fast-food z przydrożnego baru. A tymczasem życie pisze własne scenariusze, czasem trochę inne niż w ulubionym filmie.
Bo to, co najpiękniejsze jest… wyczekane. To co, ważne zdobywa się walką….czasem okupioną wielkim cierpieniem. Wspaniałe rzeczy przychodzą do tych, którzy potrafią czekać. Czasem długimi latami!…
Bo Miłość cierpliwa jest. A Ty?…

Po razu drugi so true! Pytanie tylko, czy chcemy w imię oszczędności czasu niszczyć to, co jest najpiękniejsze? Randki, niespodzianki, tęsknota… Czy to nie oczekiwanie na spotkanie, drżenie serc, sms-y o poranku nie są najpiękniejsze w zakochaniu? Zakochanie ma tę moc, by wzniecić w człowieku niesamowite pokłady dobra, kreatywności i wielkich marzeń! To przygotowanie do wielkiej miłości!
Wspólne mieszkanie okrada nas z tych słodkich wspomnień, które już nigdy nie powrócą. Rozmawiałam niedawno z moją przyjaciółką, szczęśliwą żoną od 17 lat. Powiedziała mi, że to właśnie te wspomnienia z czasu przed ślubem żyją w sercach przez całe życie i ratują małżeństwa w wielkich kryzysach. Ich małżeństwo też ratują w trudnych chwilach. A jakie wspomnienia będą ratować Ciebie?

Owszem, jest to możliwe. Jest możliwe, że para mieszka razem i nie współżyje ze sobą.
Ale to wcale nie oznacza, że para żyje w czystości! Czystość nie oznacza niewspółżycia ze sobą. Czystość to czyste serce, stan łaski uświęcającej. Mieszkanie razem zawsze wiąże się z GRZECHEM ZGORSZENIA.
Czy osoby te zdają sobie sprawę , jak bardzo nienaturalna i niezdrowa jest to sytuacja? Tłumienie reakcji swojego ciała przebywając ze sobą 24/h nie jest ZDROWE! Czystość to nie jest powstrzymywanie się od współżycia, to nie jest tłumienie swojego pożądania! To nie jest zadawanie pytań – ile jeszcze mogę się posunąć? Kiedy przekroczę granicę? To troska, co mogę zrobić, by moja ukochana osoba… była bardziej święta! 

Pragnienia seksualne są święte. Tak jak święty jest seks! Tak jak święte jest łoże małżeńskie! Jak mówi Biblia: „We czci niech będzie małżeństwo i łoże nieskalane”…
Czy jesteś w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że Twoje łoże jest NIESKALANE? Co więcej, wykrzyknąć i głosić światu cud wielkiej miłości?!
Pomysłem Boga jest wpisanie współżycia seksualnego w małżeństwo, bo dopiero po PRZYSIĘDZE na całe życie, młodzi są gotowi SŁUŻYĆ sobie wzajemnie. Tak, służyć! Bo miłość to nie zabawa. Jakiekolwiek współżycie POZA małżeństwem jest zawsze dysfunkcyjne dla więzi. Jest złem i grzechem. Trzeba o tym jasno mówić i upominać błądzących. Upominać z miłością, ale upominać! Pokazywać inne drogi, wskazywać światło. To odpowiedzialność za Twoich braci w wierze. Jestem przekonana, że powinniśmy zdecydowanie częściej spowiadać się z grzechu zaniedbania. Zło rodzi się także tam, gdzie dobry człowiek nic nie robi… A Ty co robisz dla zbawienia innych?
Celem małżeństwa jest wspólna droga do Nieba, a nie wychowanie dzieci, czy wspólny dom! Czy dla tak świętej sprawy, warto igrać z ogniem? Dlatego tak bardzo naiwne jest myślenie, że mieszkając razem zachowamy czystość.
(Nawet przy założeniu, że młodzi śpią w osobnych łóżkach)…
Bo zamiast się ogrzać, zaczniesz się palić (prędzej, czy później) – jeśli jesteś zdrowy seksualnie. A potem tłumiąc swoje potrzeby, mając tuż u swego boku ukochaną osobę, możesz wpaść w naprawdę poważne dysfunkcje seksualne. Wielu chrześcijan wspólnie się modli, szczerze wierzy!…a potem biegnie rano z płaczem do spowiedzi. I Chwała Bogu, że biegną do spowiedzi, że są świadomi tragedii grzechu cudzołóstwa, ale… jakby zapomnieli skorzystać z ROZUMU i cnoty roztropności! Jeśli nie chcesz spaść, nie podchodź do przepaści!
Trzeba uczyć się mądrości i trudnej sztuki opanowania podniecenia seksualnego, a nade wszystko – przewidywania konsekwencji swoich DECYZJI! Trzeba być w stałym kontakcie z Duchem Świętym i iść za jego dobrymi natchnieniami, nieustannie karmić się Eucharystią i Bożym Słowem. Czystość to walka. Ale nagroda jest wielka!
Tylko czyste serce jest zdolne do prawdziwej miłości (św. Jan Paweł II).

NIE, to nie jest Wasza prywatna sprawa.
Nawet jeśli rzeczywiście jesteście święci i zachowacie czystość wspólnie mieszkając – jakim świadectwem dla świata jesteście? Weźmiecie odpowiedzialność za tych, którzy pójdą w Wasze ślady i również stwierdzą, że mogą zamieszkać razem? Weźmiecie odpowiedzialność za grzech zgorszenia i za zagubienie i dramaty kolejnych pokoleń?

Zakładając, że mówią te słowa chrześcijanie… Wstyd, smutek i hipokryzja. Jak można pluć Bogu w twarz cudzołożąc, „udawać” męża i żonę przed ślubem, dzielić taką intymność zarezerwowaną dla małżonków, dzielić budżet, a zaraz potem założyć białą suknię, przysięgać w Kościele i może jeszcze wyprawić wielkie wesele? Nie wspomnę o tym jak wielu „dojrzałych” narzeczonych sprytnie omija nauki przedmałżeńskie, nawet nie podejmie trudu otworzenia Katechizmu Kościoła Katolickiego (czy choćby dobrych książek w tym temacie)
i nie zainteresuje się tak ważną wiedzą o sakramencie małżeństwa, płodności czy odpowiedzialnym rodzicielstwie.
Łatwiej uśmiechać się miło do księdza, a tuż za chwilkę szydzić z niego i pluć na Kościół.
A po weselu wrócić do swojego grzesznego stylu życia, do antykoncepcji, czy pornografii.
Jak można podpisywać się pod słowami:
„Wśród świata bądźcie świadkami, że Bóg jest Miłością…”
Kogo chcecie oszukać? Chyba tylko samych siebie.

Są tysiące osób, które dały się nabrać na ten „sprawdzian miłości” i okupiły go wieloma łzami. Niechciane ciąże, a potem śluby pod presją, nieważnie zawarte małżeństwa…! wspólne kredyty, depresje, kobiece lęki, destrukcja hormonalna organizmu przez pigułki antykoncepcyjne, choroby i ostatecznie rozwody – to tylko jedne z milionów przykładów ludzkich dramatów. Przypominam sobie historię dziewczyny, która po kilku latach wspólnego mieszkania w końcu odważyła się zapytać ukochanego co dalej z nimi i kiedy wezmą ślub. Facet przestraszył się i…zwiał. Tak, tak po prostu, z dnia na dzień spakował się i odszedł.
Nie podołał. Nie mógł podjąć decyzji.
Totalnie okaleczona męskość i zraniona kobiecość. Miała być wielka miłość, pozostały łzy i wielkie rozczarowanie.
Narzeczeństwo zamiast być przygotowaniem do małżeństwa staje się swoistą zabawą w małżeństwo i kpiną z tego świętego sakramentu! 

Chciałbyś, żeby operował Cię student medycyny? Chciałbyś, żeby kleryk błogosławił Ci ślub? Chciałbyś, żeby student farmacji, a może licealista bio-chemu leczył Ci zęba?
Zatem nie żyj jako ŻONA nie będąc żoną.
Nie żyj jako MĄŻ nie będąc mężem.
Zatem nie dziw się potem, że coś nie działa, jeśli decydujesz się na wersję demo, jeśli rezygnujesz ze swoich wartości, jeśli wybierasz osobę niewierzącą, czy średnio praktykującą i jeśli w imię „miłości” wyrzucasz Boga do kosza. Nie dziw się, że współmałżonek Cię zdradza, jeśli przed ślubem współżył z NIE-ŻONĄ…Bo przecież jeśli teraz mężczyzna współżyje i mieszka z NIE-ŻONĄ, jaka jest gwarancja, że w przyszłości będzie wierny swojej żonie?
I viceversa jeśli chodzi o kobiety. Ludzie latami „uczą się” niewierności TEJ JEDYNEJ OSOBIE w swoich cudzołożnych związkach, a potem rozpaczają, że ktoś nagle „się zmienił”!
I poślubiają często kogoś, kogo NIGDY nie powinni byli poślubić…
Bo przecież łatwiej, no i WYGODNIEJ zamieszkać ze sobą, niż zdobywać swoje serca troską, odpowiedzialnością i dobrymi czynami. Idealne warunki, by przysłowiowy Piotruś Pan mógł się dalej bawić w swoje klocki.
A dziewczyna buduje swoje poczucie wartości na nim, wierząc, że przecież jeśli mieszkają razem, na pewno się oświadczy… i że po ślubie się zmieni…albo nawróci! Lepszy rydz, niż nic!… Nie wie tego, że jest piękna, że absolutnie NIC nie musi robić, żeby pokazać swą wartość. Nie potrafi się szanować, być może jej ojciec nigdy jej nie doceniał, nie zapewniał, że jest najpiękniejsza i najcenniejsza… I że zasługuje na NAJLEPSZE!!
Szkoda, że nie mówi się młodym dziewczynom, że jeśli odda mu wszystko, on najczęściej przestaje się starać i prawdopodobieństwo zaręczyn maleje. A nawet jeśli się oświadczy – cóż z tego? Jeśli wciąż w głębi duszy jest małym chłopcem, cóż z tego? No, ale przecież lepszy rydz, niż nic…
Dlaczego osoby, które przed ślubem mieszkały ze sobą, częściej mają nieudane małżeństwa?
– Kohabitacja przedmałżeńska może być związana z brakiem dojrzałości do stworzenia trwałego związku i podjęcia długoterminowych zobowiązań. Taką formę związku częściej podejmują osoby, które czują się nieprzygotowane do małżeństwa i do założenia rodziny.
A. Kwak
– Badania wykazały, że niektóre cechy osobowości i zachowania osób mieszkających z partnerem przed ślubem mogą utrudniać funkcjonowanie w związku trwałym. Są to na przykład: neurotyzm, niska samoocena, gorsza umiejętność komunikacji i współpracy, trudności w konsekwentnym realizowaniu swoich planów.
K. Slany, A. DeMaris, G.R. Leslie
– W wyniku mieszkania przed ślubem osoby kształtują swoje postawy i zachowania, które nie sprzyjają dobrej jakości późniejszego małżeństwa, np.: większy indywidualizm i silniejsza akceptacja kohabitacji, rozwodu oraz mniejsze przywiązanie do małżeństwa.
E. Thomson, U. Colella *****
– U par, które żyły ze sobą przed ślubem o niemal 50% wyższe jest prawdopodobieństwo rozwodu. Ludzie żyjący w konkubinacie trzy razy częściej popadają w depresję. Mniejsza jest też gotowość do posiadania dzieci, a zarazem słabsze jest poczucie szczęścia i zadowolenia z życia seksualnego. Relacje partnerskie w takich związkach są uboższe niż w małżeństwie.
dr Rick Fitzgibbons, dyrektor Instytutu Zdrowia Małżeńskiego
Czy zatem czystość przedmałżeńska i osobne mieszkanie gwarantuje trwałość małżeństwa?
Nie. Natomiast zdecydowanie zwiększa jego trwałość oraz uczy odpowiedzialności i wierności.
Bo to nie czystość jest celem. Celem jest zawsze Miłość, a o Miłość trzeba dbać każdego dnia. Słowem i czynem.
Szczególne w małżeństwie, gdy przychodzą trudne chwile i gdy wygasa zakochanie.
Nie sztuką jest wyrwać w czystości, czy wyjść za mąż – sztuką jest być wspaniałym mężem/ żoną i walczyć o swoją miłość w dobrej i złej doli. A nade wszystko więź z Jezusem, otwartość, dialog, praca nad sobą i rezygnowanie ze swojego egoizmu.
Są nawet tacy mężczyźni, którzy żyją w czystości i robią to dla swojej narzeczonej, nie podejmując trudu pracy nad sobą i nawrócenia. Dziewczyny decydują się na takie małżeństwa, w nadziei, że on się kiedyś nawróci. I czasem rzeczywiście tak się zdarza, jednak życie pokazuje, że najczęściej to droga przez ciernie.
Przecież celem małżeństwa jest wspólna droga do świętości. Jak więc chcesz iść tą drogą z osobą, która nigdy nie poznała Jezusa, która nie żyje Jego Słowem, nie modli się z Tobą, nie szuka Bożej woli? Bycie „dobrym człowiekiem” nie wystarczy do zbudowania małżeństwa!
Wierzę, że są jeszcze młodzi ludzie, którzy szczerze szukają prawdy. Wierzę, że są mądre kobiety, które mają odwagę zerwać toksyczne relacje, odejść z konkubinatu, porzucić grzech i zacząć na nowo, przekonane o swym pięknie i godności Królewskiej!
Wierzę, że są wspaniali i odpowiedzialni mężczyźni, którzy szanują i chronią serca, dusze i ciała swoich kobiet. Wierzę, że są cudowni młodzi ludzie, którzy budują swoje związki na Jezusie, którzy są świadectwem czystej miłości i już dziś kształtują swoje przyszłe rodziny! Wierzę, że są młodzi z sercami pełnymi pasji i pięknych marzeń, odważni, którzy pragną poślubić człowieka danego im przez samego Boga! Nie, nie idealnego, ale dzielącego wiarę, która jest fundamentem małżeństwa chrześcijańskiego. Oni nie godzą się na nowoczesne wizje związków, oni mają wielkie pragnienia i nie mogą ich zniszczyć! Oni wiedzą czego chcą, oni poznali prawdę, że to Bóg jest Miłością i u Niego szukają bezcennych rad i mądrości.
Wierzę, że Jezus może przemienić serce każdego człowieka, przywrócić utraconą czystość, nadać godność i dodać odwagi do zmiany! Wierzę, że czysta miłość nigdy nie ustaje!
Nie poddawaj się, nie daj się zwieść kłamstwom grzechu, lecz słuchaj głosu Boga! Bądź odważny w miłości, miej nadzieję i walcz o świętość swojego przyszłego małżeństwa już dziś! Obyś był zimny, albo gorący!
Jezus Cię kocha i jeśli tylko Mu zaufasz, jeśli zaczniesz kroczyć uczciwą i Bożą drogą, zaskoczy Cię niesamowicie, uczyni dla Ciebie wielkie rzeczy i spełni pragnienia Twego serca 

„Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego!” Łk 1, 45
* A. Matysiak, A. Baranowska-Rataj, M. Młynarska, A. Rybińska, M. Styrc, Między zmianą światopoglądową a ograniczeniami dnia codziennego: Jakie przyczyny przemian rodziny w Polsce? Szkoła Główna Handlowa w Warszawie: Instytut Statystyki i Demografii, Warszawa 2013.
*** dr Jacek Pulikowski – „Razem czy osobno”
Wpis pochodzi z blogu Obdarowana
- Reklama -