Czy muzyka metalowa może być chrześcijańska?
Na początku swojego istnienia organy były instrumentem wyłącznie świeckim. Kościół w obawie przed przeniknięciem do liturgii elementów kultury pogańskiej, wykluczał ich zastosowanie w muzyce kościelnej. Dopiero w VII wieku papież Witalian wyraził zgodę na wprowadzenie organów do świątyń, w związku z kryzysem chorału gregoriańskiego. Początkowo spotykało się to z dużym oporem, jednak z upływem czasu zainteresowanie tym instrumentem wzrastało. Ze względu na swoje właściwości – organy są głośniejsze nawet od orkiestry symfonicznej, co miało ogromne znaczenie w czasach przed wynalezieniem współczesnego nagłośnienia – instrument ten na wieki zawładnął muzyką liturgiczną.
Historia biegnie dalej. Dziś to chrześcijański metal, stosunkowo nowy wynalazek, jest przedmiotem wielu kontrowersji. Jego przeciwnicy w Kościele wciąż sprawdzają ilu diabłów zmieści się na strunie od gitary elektrycznej.
Każdy rodzaj muzyki, od klasyki po techno, jest tworzony przez bardzo różnych ludzi, w tym także przez osoby wierzące oraz niewierzące. Niektórzy ujawniają swoje poglądy religijne w tekstach utworów, inni zachowują to dla siebie. W każdym gatunku muzycznym możemy odnaleźć utwory które promują wartości zgodne z Ewangelią oraz im przeciwne.
Moim zdaniem rzeczy ze swej natury są narzędziem i służą do osiągania obranego celu. Wynika z tego, że można je różnie wykorzystywać. Ktoś kiedyś mi zarzucił, że według tej logiki trzeba by uznać, że nawet film pornograficzny może być dobry, skoro każdą rzecz da się wykorzystać na korzyść człowieka i przeciwko niemu… Zastanówmy się nad tym.
Zgodnie z nauczaniem Kościoła, samo używanie kamery czy wykorzystywanie gry aktorskiej nie jest grzechem. Grzechem jest wyrządzenie sobie i innym ludziom krzywdy poprzez wywoływanie uzależnień, traktowanie drugiego człowieka jak przedmiot, rozbijanie wierności czy przekazywanie kłamstw o seksualności. Dlatego jeśli wyeliminujemy wspomniane grzechy z filmu pornograficznego, to nie będzie on już filmem pornograficznym.
A jak to jest z muzyką metalową? Czy grzechem jest zastosowanie szybkiego tempa w utworze, odpowiednich efektów do gitary elektrycznej, mocnego wokalu? A może szkodą będą raczej bluźnierstwa i kłamstwa o Bogu i Jego Kościele, niezależnie od tego czy pojawią się w ciężkiej muzyce czy gdziekolwiek indziej?
Nie należy też zapominać o chrześcijańskich zespołach metalowych, np. Luxtorpeda, 2tm2,3, Armia, kiedyś Pneuma, które ze swoim przekazem docierają tam, gdzie innym katolikom nie jest po drodze. Dzięki takim zespołom bardzo wielu ludzi, którzy za nic nie wejdą do kościoła, ma okazje usłyszeć piękne, chrześcijańskie przesłanie, być może pierwszy raz od bardzo dawna (np. na festiwalach jak Woodstock).
Moim zdaniem nie powinniśmy oceniać różnych nowych dzieł w Kościele poprzez pryzmat naszych emocji, gustów czy przyzwyczajeń. Nie wszyscy jesteśmy tacy sami, historia życia każdego z nas jest zupełnie inna. Dlatego uważam, że warto modlić się i wspierać takie dzieła jak chrześcijański nurt w muzyce metalowej, zamiast wykluczać ich twórców i słuchaczy.
Warto również rozważyć, że chleb i igrzyska w postaci sporu o muzykę mogą okazać się tylko zasłoną do prawdziwych szkód. W Piśmie św. czytamy, że złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota pochodzą z serca człowieka, a nie z zewnętrznych okoliczności. Jeśli za bardzo ulegamy wpływowi otoczenia to znaczy, że nie jesteśmy wolni i że swoje istnienie budujemy na ludziach, a nie na Bogu.